

Wycieczka Szczecin-Berlin-Gryfino
18,19 i 20 maja 2009 roku to daty, które zawsze będą przywoływały przed oczy obrazy z wycieczki klasy IIIB. Niestety to już jedne z ostatnich wspólnie spędzonych chwil. Był to najdalszy wypad w tak dużym gronie. Wycieczkowicze dotarli na skraj Polski - do Szczecina. W zarysie poznali historię miasta i jego bujne dzieje. W pamięci z pewnością utkwiły Wały Chrobrego z pięknymi budowlami w stylu klasycznym, katedra w stylu gotyckim oraz zamek Książąt Pomorskich.Każdy spostrzegł, że Szczecin to miasto zieleni. Jeśli mówimy o zielonych terenach miasta nie można pominąć unikatowego Cmentarza Centralnego (największy cmentarz w Polsce, a trzeci w Europie, oficjalnie otwarty dnia 6 grudnia 1901. Wzorowany na nekropoliach Hamburga i Wiednia. Obecnie zajmuje powierzchnię: 167,8 hektara. Od założenia cmentarza spoczęło tu ponad 300 tyś. zmarłych).
Na wieść, że odwiedzimy cmentarz nie wszyscy pałali entuzjazmem do tej propozycji. Jednak zdania szybko się zmieniły gdy wszyscy zaskoczeni zostali formą cmentarza i jego rozmiarami. Cmentarz zaprojektowany został na wzór dawnych ogrodów pałacowych, rośnie na nim przeszło 400 gatunków drzew, krzewów oraz innej roślinności ozdobnej. Można tam zobaczyć bardzo rzadkie w naszej części kontynentu platany – drzewa z wiersza Gałczyńskiego. To portowe miasto było jednak tylko przedsmakiem tego co czekało dnia następnego tuż za miedzą (bo o granicy już mówić nie można – wiadomo – UE).
Berlin - o nim tu mowa – stolica nowych Niemiec (czytaj zjednoczonych) przywitała wszystkich charakterystyczną budowlą tego 4 mln miasta tzw. wieżą telewizyjną. Dzieliły od niej dosłownie metry…. Poruszając się po ulicach Berlina każdy zauważył, że to wielkie miasto jest też jednym wielkim placem budowy. Stolica Niemiec zmienia swoje oblicze z dnia na dzień, z chwili na chwilę.
Wydawać by się mogło, że każdy mieszkaniec Berlina porusza się po tak rozległym mieście własnym samochodem. Jednak to mylne wrażenie. Doskonale rozwinięta sieć ścieżek rowerowych sprawia, że część tego wielonarodowego miasta „przesiadła się” na jednoślady a w szczególności na rowery. Nikt z nas nie był przyzwyczajony do zwracania uwagi na pędzące rowery i na wydzielone ścieżki rowerowe. Czasami można było przez nieuwagę znaleźć się pod kołami różnej maści pojazdów rowerowych. Tam można było zobaczyć jak niedocenianym u nas pojazdem jest rower.
Pierwsze nasze kroki skierowaliśmy w sąsiedztwo domu gdzie mieszka Angela Merkel - kanclerz Niemiec. Byliśmy tuż koło wejścia ale…..mieliśmy inne plany. A poza tym tak bez zaproszenia nie wypadało….
Pierwszy punkt docelowy czyli Muzeum Pergamon był dla wszystkich kolejnym zaskoczeniem (podobnie jak cmentarz w Szczecinie). Wchodziliśmy do muzeum bez entuzjazmu. Wiadomo….muzeum to muzeum – starocie. A nie wszystkich to interesuje. Byliśmy jednak mile zaskoczeni sposobem w jaki przybliża się tu historię ludzkości. Oprócz historii Pergamonu mieliśmy okazję zapoznać się z wystawą poświęconą sztuce islamskiej. Z uwagi na ograniczone możliwości czasowe poznaliśmy zawartość jednego budynku muzeum pergamońskiego (a jest ich 5 ). Ale i tak byliśmy zadowoleni nawet z tego fragmentu.
Po drodze do kolejnego punktu programu naszej wycieczki zatrzymaliśmy się na chwilę aby zobaczyć jeden z najnowocześniejszych dworców kolejowych świata- Berlin Hauptbahnhof –Lherter Bahnhof. Po niedawnej wędrówce w przeszłość dworzec był dla nas spojrzeniem w przyszłość. Pewnie każdy
z nas pomyślał: „kiedy u nas zobaczymy takie nowoczesne rozwiązanie architektoniczne?”( Berlin czekał 100 lat! Ciekawe ile my poczekamy….). Ta wielokondygnacyjna budowla zrobiła na nas ogromne wrażenie. Dowiedzieliśmy się, że aby wybudować dworzec trzeba było przesunąć koryto rzeki.
Reichstag był naszym kolejnym przystankiem w wędrówce po Berlinie. Widok tak ogromnej budowli był imponujący. Podobnie jak berlińskiej katedry, w której to złożono prochy całej rodziny Hohenzollernów. Po szczegółowej kontroli wykrywaczem metali (niektórzy po raz pierwszy dostąpili tej „przyjemności”) okazało się, że nie jesteśmy niebezpieczni i wjechaliśmy windą na dach Reichstagu. Zrobiliśmy kilka zdjęć panoramy miasta i po opuszczeniu tego historycznego budynku udaliśmy się w stronę muru berlińskiego. I tu czekała nas kolejna niespodzianka. Sławnego muru nie było…..pozostał po nim tylko ślad w postaci 40km odcinka kostki brukowej znaczącej miejsce,
w którym się znajdował.
Poruszając się wzdłuż „muru” dotarliśmy do Bramy Brandenburskiej – jednej z najbardziej charakterystycznych budowli Niemiec (to właśnie ona znajduje się na niemieckich monetach euro).
W tym historycznym miejscu zrobiliśmy wspólną fotografię i wyruszyliśmy do Europa Center, gdzie odnaleźliśmy …. fragment muru berlińskiego. Tutaj też zobaczyliśmy niezwykły zegar przypominający swoim wyglądem laboratorium chemiczne. Poruszająca się kolorowa ciecz w szklanych naczyniach odmierzała upływający czas. Również nasz czas, którego mieliśmy za mało, żeby na dłużej zatrzymać się i ……ruszyliśmy w stronę kolejnego centrum – Sony Center. Po drodze zatrzymaliśmy się przy ruinach kościoła, który został zniszczony podczas II wojny światowej. Kościół nie został odbudowany, gdyż ma wszystkim przypominać o niechlubnej historii Niemiec oraz o skutkach działań wojennych. Wydaje się być to dobrym pomysłem, bo jest przestrogą przed wojną dla kolejnych pokoleń.
W pobliżu wybudowano nowy kościół protestancki z bloków żelbetowych wypełnionych niezliczona ilością niebieskiego i granatowego szkła. Z zewnątrz kościół wygląda nieatrakcyjnie lecz w środku kolorowe szkło daje niesamowity efekt.
Architektura niemieckiej stolicy jest tak różnorodna jak jej mieszkańcy. Na każdym kroku widać połączenie minionych epok z nowoczesnością. Jedną z takich nowoczesnych budowli jest kompleks Sony Center – połączenie szkła, stali i ……roślinności. Obok znajduje się siedziba koncernu samochodowego Daimler Benz oraz banki i duże centra handlowe. W jednym z nich zakończyliśmy zwiedzanie Berlina i udaliśmy się w drogę powrotną do Polski.
Ostatni dzień to wypoczynek w Gryfinie. „Laguna” przestraszyła niektórych uczestników wycieczki (nie wszyscy jednak skorzystali z atrakcji tego ośrodka). Ci którzy zdecydowali się na rozrywkę w wodzie nie żałowali swojego wyboru. Basen (prawie olimpijski), zjeżdżalnie, jacuzzi , masaże wodne, sztuczna rzeka, sauna, basen solankowy, to wszystko co zaoferował nam ośrodek zostało w pełni „sprawdzone”.
Niestety był to ostatni punkt programu wycieczki.
Powyższy opis to skrót tego co działo się podczas wycieczki. Były również inne atrakcje o których nie wspomniano między innymi wspólne śpiewanie, zajęcia w grupach, nauka j. niemieckiego (oczywiście w praktyce i na wesoło), wieczorne dyskusje i rozmowy….
Po przyjeździe do Nowej Wsi Wielkiej nie słychać było głosów krytycznych dotyczących wycieczki. Wnioskować zatem należy, że wycieczkę można zaliczyć do udanych. Nie zapomniane, wspólnie przeżyte chwile zostaną na długo w pamięci każdego uczestnika.
Szkoda, że to już nasza ostatnia wspólna wycieczka……
Zasadnym w tym miejscu będą podziękowania dla wszystkich, którzy umożliwili nam udział w tej niezwykłej PRZYGODZIE. W szczególności dziękujemy rodzicom, którzy sfinansowali wycieczkę oraz dyrekcji szkoły za przychylność i pomoc w jej organizacji.
zdjęcie1
zdjęcie2
zdjęcie3
zdjęcie4
zdjęcie5
zdjęcie6
zdjęcie7
metryczka
Wytworzył: Ryszard Kubat (23 maja 2009)
Opublikował: Ewa Kujawa (26 maja 2009, 17:27:31)
Ostatnia zmiana: Ewa Kujawa (10 września 2009, 21:29:37)
Zmieniono: edycja
rejestr zmian tej informacji »
Liczba odsłon: 764